(30-04-2025, 17:38)strzelisty jupiter napisał(a): Rumak też zaczął dobrze, ale zimą nie dostał transferów. Frederiksen dostał nowych gości przed sezonem i między rundami. Ja tu widzę różnicę i potrafię uczciwie ocenić, kto miał tzw. lepszy start. Nie mówiąc o carte blanche Frederiksena i jeździe bez trzymanki z każdej strony po Rumaku od początku do końca. Nie pomogło to ani klubowi, ani zawodnikom. Bo przecież przegrana i tak pójdzie na jego konto, więc po co taki zupełnie przykładowy Pereira czy Milić miałby się starać. Uważam też że przez tamtą jazdę po Rumaku - trenerze Lecha, ze strony kibiców - też Lecha, o ironio, mieliśmy totalną klapę. Abstrahuję już zupełnie czy to trener dobry, średni czy mierny. Nie o tym jest ten post. Nikt nie pomógł szczęściu, większość zaszkodziła. Większość ciągnęła w dół poprzez jazdę po trenerze. Pismakom warszawskim wystarczyło się do tego jazgotu przyłączyć i mamy obraz. Podtrzymuję, że piłkarze postanowili się - wykorzystując sytuację nagonki - mocno poopierdalać na murawie. Wynik każdy zna. Piłkarzom, którym cały czas to pamiętam, a którzy na pewno nie są bez winy, się upiekło.
Rumak zaczął dobrze, bo miał szczęście. Wyniki się zgadzały, ale styl gry był od początku fatalny. Kupę fuksa, a potem się skończyło. W ani jednym meczu pod jego wodzą Lech nie dominował, nie grał dobrej piłki, ba w ogóle nie było widać jakiejkolwiek myśli trenerskiej, taktycznej, fizycznej itp. To był regres nawet w stosunku do późnego Broma.
Co do Holendra - w nawiązaniu do postu Skorpiona - jego zwolnienie też było wynikiem regresu. Lech w DRUGIM bromowym sezonie był zwyczajnie znacznie słabszy od wcześniejszego Lecha. Posypało się i było widać, że zmierza w złym kierunku. Nie było widać żadnego światełka w tunelu.
U Duniola mimo potknięć, czasami bolesnych, nawet wiosną można dostrzec okresy świetnej gry. Ja też nie rozumiem tego, co dzieje się w drugich połowach, ale widać, że jest na czym budować i co doszlifowywać.
Moja robocza hipoteza: spadła intensywność, o której tyle mówiono na początku sezonu, piłkarze i drużyna nie robią takich liczb jak jesienią. Być może po raz kolejny popełniono jakiś błąd w czasie zimowego zgrupowania. Ale to wtedy kamyczek raczej do czepka Cepka.
Optymistyczne jest natomiast to, że i tak co jakiś czas pojawiają się fragmenty gry rodem z początku sezonu.