29-11-2025, 15:40
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 29-11-2025, 17:46 przez Icek.)
Obejrzałem mecz na spokojnie w TV i mam podobnie. jak @surfer. Chyba oglądałem inny mecz, niż większa część forum.
Pierwsze połowa to nasza dominacja w środku pola praktycznie od początku spotkania do ok. 35 minuty. W tym czasie Szwajcarzy mieli w ogóle problem z przedostaniem się pod nasze pole karne. Ogólnie mecz zamknięty, z nisko ustawionymi liniami obrony, z wyjątkiem Joela, który hasał po prawej stronie. Jednak w tej części meczu praktycznie ani razu nie poszła kontra jego stroną, w dodatku bardzo dobrze asekurował go...Mońka. Jego dośrodkowanie to absolutnie nie były wrzuty na pałę w tej części meczu. Tutaj raczej kamyczek do ogródka Nielsa, bo zakładam, że to jego pomysł do powrotu naszego asymetrycznego grania, które przy takiej przewadze fizycznej przeciwnika totalnie nie zdawało egzaminu w ostatniej tercji boiska. Pierwszego babola Joel walnął właśnie ok . 35 minuty, gdy piłka poleciała w trybuny i nawet komentatorzy to podkreślili. Reszta to były albo celne zagrania na przeciwległą stronę boiska do Palmy, albo "na walkę" w okolice bramki i tutaj wróć do tego, co napisałem wcześniej.
Szwajcarzy obudzili się dopiero w ostatnich 10 minutach, gdzie raz Mrozek musiał się wykazać. Ale podobnie jak my, nie wypracowali sobie praktycznie żadnej porządnej sytuacji.
Po zmianie stron Joel stał się zapalnikiem właśnie przy wyprowadzaniu piłki i raz poszła bardzo groźna kontra, gdzie ich napastnik znalazł się w niezłej sytuacji, gdzie Mrozek zapobiegł utracie bramki swoim wyjściem i został dodatkowo poturbowany. No i ten okres na początku drugiej połowy mniej więcej do naszych zmian to optyczna przewaga przeciwnika.. Jednak wspomniana kontra była ich najgroźniejszą sytuacją. Zmiany dały nam trochę życia z przodu i bramkę. Po bramce to my prowadziliśmy grę, gdzie Szwajcarzy wyglądali, jakby stracili koncept.
Dopiero po pewnym czasie nas przycisnęli, jednak tutaj od razu przypomina mi się mecz z Radomiakiem. Znowu spora ilość strzałów, jedna najgroźniejszą sytuację mieli, gdy nie oddali strzału, gdy Mońka kapitalną interwencją przeciął podanie wzdłuż bramki na ok. 3-4 metrze, gdzie niechybnie uchronił na od straty bramki. Broniliśmy jednak konsekwentnie, nie pozwalając przeciwnikowi na strzały z bliskiej odległości, tylko na główki z 11 m cze też strzały zza zasłon itp.
Ogólnie moje wrażenia bardzo pozytywne. Konsekwencja, kompaktowość, charakter, odpowiedzialność, odpowiednie reakcje, jak ściągnięcie Joela we właściwym momencie, trafienie ze zmianami itd.. Podobne odczucia jak po meczu niedzielnym.
Ciężko kogoś zganić. Słowa uznania należą się jednak Mońce. Kilka interwencji po prostu klasa światowa, szczególnie wślizgi na ryzyku, trafione w punkt, w drugiej połowie. W pierwszej raz zaliczył złe podanie przez środek na wysokości środka boiska, ale naprawił swój błąd bardzo dobrą interwencją pod bramką.
Jestem pełen nadziei, po tym co widziałem w tych dwóch meczach, ponieważ zostało poprawione wszystko to, do czego się przez całą rundę doczepiałem. Mam nadzieję, że to nie z powodu pojawienia się śniegu, tylko na skutek wyciągniętych wniosków.
Edit: Zapomniałem, a muszę jednak dodać. Jagiełło. Obok Mońki najlepszy na boisku. O akcji bramkowej, gdzie najpierw poprosił o piłkę Mońkę, żeby za chwilę długim przerzutem przenieść grę na lewą stronę do Leo, by za chwilę asystować, zostało już napisane. Więcej miał takich przerzutów. a jedna kilkudziesięciometrowa piłka diagonalna do Leo, która otwierała drogę do bramki, jak żywo przypominała mi zagrania z pierwszej połowy Kimmicha ze środowego meczu z Arsenalem, a szczególnie piłkę przy akcji bramkowej. Klasa światowa. Niestety Leo popełnił błąd techniczny przy jej przyjmowaniu.