Ostatecznie rzuciliśmy dziś ręcznik w walce o mistrzostwo.
Nie przez dzisiejszy wynik, nie przez to z kim, ale przez ŻE-NU-JĄ-CĄ postawę wszystkich graczy.
Ostatni raz takie "popisy techniczne" w wykonaniu praktycznie całej 11-tki Lecha widziałem parę sezonów temu w meczu rezerw, kopiących się po czołach, przegranym 2:5.
Można to było wybaczyć młodzikom, ale teraz to samo wyprawiają świetnie opłacani piłkarze których jedynym zajęciem w tygodniu jest dobrze przygotować się do meczu i potem zagrać w nim z zaangażowaniem.
W drugiej połowie, choć normalnie spokojnie oglądam mecz, przy praktycznie co drugim zagraniu rzucałem ku..ami.
Każdy piłkarz dziś seriami złe zagrania, kompletnie niewymuszone straty piłek, idiotyczne wybory na boisku, brak zaangażowania w grę. No co jest? Co tu się wydarzyło? Kosmici im "ukradli talent" jak w Kosmicznym Meczu? Znowu strajkują przeciwko trenerowi? Czy co?
Sytuacja w której Ishak, bez przeciwnika w odległości 10m od niego, fatalnie przyjmuje spokojnie zmierzającą do niego lobikiem piłkę, potem miesza się przez 5 sekund nie umiejąc jej ponownie opanować, po czym przewraca się na piłce i traci ją na rzecz Śląska to obraz tego meczu w pigułce. Byłoby to komiczne, gdyby nie było tragiczne.
Na koniec - błagam, błagam, błagam, nie wpuszczajmy Pingota na boisko. Facet się mentalnie nie nadaje do Lecha, każdy mecz z nim to podawanie pomocnej dłoni przeciwnikowi. Gość w najprostszych sytuacjach jest elektryczny, fauluje bez powodu, do tego jest wiecznie spóźniony, źle się ustawia (główka Żukowskiego), jest nieskoordynowany (vide głupie zagranie ręką które zakończyło się wolnym), ma przez ten brak koordynacji kłopoty z opanowaniem piłki, i nie potrafi dobrze podać nawet na krótki dystans, co co chwilę prowokuje sytuacje dla przeciwnika.
Można powiedzieć że trener nie reaguje, ale być może nie po prostu nie ma jak, bo pierwszy skład zagrał fatalnie, a zmiennicy (co godne podziwu) zagrali jeszcze gorzej... Pingot - j/w, Hotić sprowokował bramkę dla Śląska i nic nie pokazał. Gonzales - zapamiętałem go tylko z jednej niezbyut udanej przebitki.
Śląsk miał Al-Hamlawiego, my Ishaka, i niestety oni na tym porównaniu lepiej wychodzą.
Będziemy do końca walczyć o utrzymanie 3 miejsca. Katastrofa.
Muszę się zastanowić czy sobie nie odpuścić dla zdrowia oglądanie meczów Lecha do końca sezonu, bo tutaj się na wiosnę znowu dzieje coś bardzo nieprzyjemnego, a la X-meni, i nie jestem w stanie na to patrzyć.
Nie przez dzisiejszy wynik, nie przez to z kim, ale przez ŻE-NU-JĄ-CĄ postawę wszystkich graczy.
Ostatni raz takie "popisy techniczne" w wykonaniu praktycznie całej 11-tki Lecha widziałem parę sezonów temu w meczu rezerw, kopiących się po czołach, przegranym 2:5.
Można to było wybaczyć młodzikom, ale teraz to samo wyprawiają świetnie opłacani piłkarze których jedynym zajęciem w tygodniu jest dobrze przygotować się do meczu i potem zagrać w nim z zaangażowaniem.
W drugiej połowie, choć normalnie spokojnie oglądam mecz, przy praktycznie co drugim zagraniu rzucałem ku..ami.
Każdy piłkarz dziś seriami złe zagrania, kompletnie niewymuszone straty piłek, idiotyczne wybory na boisku, brak zaangażowania w grę. No co jest? Co tu się wydarzyło? Kosmici im "ukradli talent" jak w Kosmicznym Meczu? Znowu strajkują przeciwko trenerowi? Czy co?
Sytuacja w której Ishak, bez przeciwnika w odległości 10m od niego, fatalnie przyjmuje spokojnie zmierzającą do niego lobikiem piłkę, potem miesza się przez 5 sekund nie umiejąc jej ponownie opanować, po czym przewraca się na piłce i traci ją na rzecz Śląska to obraz tego meczu w pigułce. Byłoby to komiczne, gdyby nie było tragiczne.
Na koniec - błagam, błagam, błagam, nie wpuszczajmy Pingota na boisko. Facet się mentalnie nie nadaje do Lecha, każdy mecz z nim to podawanie pomocnej dłoni przeciwnikowi. Gość w najprostszych sytuacjach jest elektryczny, fauluje bez powodu, do tego jest wiecznie spóźniony, źle się ustawia (główka Żukowskiego), jest nieskoordynowany (vide głupie zagranie ręką które zakończyło się wolnym), ma przez ten brak koordynacji kłopoty z opanowaniem piłki, i nie potrafi dobrze podać nawet na krótki dystans, co co chwilę prowokuje sytuacje dla przeciwnika.
Można powiedzieć że trener nie reaguje, ale być może nie po prostu nie ma jak, bo pierwszy skład zagrał fatalnie, a zmiennicy (co godne podziwu) zagrali jeszcze gorzej... Pingot - j/w, Hotić sprowokował bramkę dla Śląska i nic nie pokazał. Gonzales - zapamiętałem go tylko z jednej niezbyut udanej przebitki.
Śląsk miał Al-Hamlawiego, my Ishaka, i niestety oni na tym porównaniu lepiej wychodzą.
Będziemy do końca walczyć o utrzymanie 3 miejsca. Katastrofa.
Muszę się zastanowić czy sobie nie odpuścić dla zdrowia oglądanie meczów Lecha do końca sezonu, bo tutaj się na wiosnę znowu dzieje coś bardzo nieprzyjemnego, a la X-meni, i nie jestem w stanie na to patrzyć.