(07-07-2025, 19:03)joseph napisał(a):Pewności nigdy nie można mieć. Moim zdaniem żaden z Was nie ma racji. Nie przegraliśmy z Trnavą ani przez leserstwo, ani przez braki kadrowe. My w tamtym momencie wyglądaliśmy po prostu fatalnie. Przecież za chwilę dostaliśmy w łeb we Wrocławiu i widać było, że mamy ewidentny dołek formy. Przecież z Qarabagem też nie przegraliśmy przez leserstwo ani braki kadrowe, czego dowodem późniejsza przygoda zakończona w 1/4 LKE.(07-07-2025, 11:26)pacal napisał(a):No tak, wszystko zaczyna się od czynnika ludzkiego. Zwróć tylko uwagę, że materiał ludzki mamy w dużej mierze ten sam. Wielu obecnych lechowych kopaczy przyłożyło nogę do słowackiego festiwalu mokrej szmaty. Skoro raz już to zrobili, to dlaczego nie mieliby znowu? Ja pewności nie mam.(06-07-2025, 01:49)joseph napisał(a): Druga sprawa: Po doświadczeniach ze Spartakiem Trnava nigdy przenigdy nie napisałbym, że zwycięstwo ze Słowakami tym co mamy, to nasz obowiązek. Tzn. napisać tak można, ale to magiczne zaklęcie bez związku z realiami. Tu zwyczajnie można zaliczyć wpierdol. I już go wyłapaliśmy.
Wpierdol zawsze można zaliczyć, szczególnie jeśli się gra na 70% ze słabym przeciwnikiem, myśląc że samo się wygra, jak pokazały mecze Trnavą i Resovią.
Co nie zmienia faktu, że porównując jakość piłkarską, zwycięstwa z nimi to był nasz zasr..y obowiązek. To nie przez braki kadrowe zaliczyliśmy w tamtych meczach wpieprz, tylko przez leserstwo i lekceważenie długimi fragmentami rywala na boisku.
W obecnej piłce bez zaangażowania bardzo łatwo dostać w papę, więc jak to znowu zrobimy, to znowu będzie źle. Nawet jeśli 5 nowych graczy zakontraktujemy.
Z drugiej strony wymienieni zawodnicy, którzy grali na Słowacji, w poprzednim sezonie wyglądali już zupełnie inaczej. Jeśli teraz na początku sezonu będą wyglądali tak, jak w Trnavie, to możemy zapomnieć o wojowaniu Europy, bez względu na to, ilu zawodników kupimy i kiedy do nas przyjdą.
Podobnie było w sezonie, gdy graliśmy z Benfiką i Rangersami w grupie. Przecież my tam mieliśmy ciężary z Valmerią w eliminacjach, gdzie wynik tego meczu całkowicie zakłamuje rzeczywistość, jak to wyglądało.