[mialczu]

Zmieniają temat. Nie licząc ostatniej kolejki to w każdej Raków gra przed Nami. Sam nie wiem czy to dobrze, czy źle…

[WaNiA]

Też się nad tym zastanawiałem....chyba gorzej że gramy po Rakowie, tak czy siak mobilizacja musi być do samego końca.

[Skorpion]

Bo ja wiem. My musimy wygrać. Oni przy ewentualnej porażce nie wiedzą czy coś im to da czy nie.

[Pucenty]

Raczej źle. Lepiej wywierać presję niż być pod presją. W każdej z ostatnich 5 kolejek przed Mulitligą gramy po Rakowie. W 4 z 5 również po Jadze. Słabe to.

[Mosina]

Słabe to jest to że miałoby to mieć aż takie znaczenie. Szczególnie gdy są takie 1-2 meczowe różnice punktowe więc presja jest już, bez względu czy gramy przed czy za nimi.

[m94g]

To mało ważne, jeśli Raków nie straci punktów w Szczecinie to możemy pożegnać się z nadziejami na mistrzostwo. Tyle w temacie.

[strzelisty jupiter]

Patrzmy na siebie. Raków na bank potraci - jak nie w Szczecinie, może to być każdy z ich czterech kolejnych meczy. Jedynie pewne jest że powiozą Widzew w ostatniej kolejce przed własną publicznością.

[m94g]

Patrzmy na siebie. Raków na bank potraci - jak nie w Szczecinie, może to być każdy z ich czterech kolejnych meczy. Jedynie pewne jest że powiozą Widzew w ostatniej kolejce przed własną publicznością.

Zobaczysz, że nie. Jeśli wygrają w Szczecinie to musieliby 2 razy jeszcze pkt stracić w 5 kolejkach co jest nierealne przy Pypszuna taktyce a do tego my musimy wygrać wszystkie 6 kolejek które zostały. Wierzysz w 8 wygranych z rzędu przez Lecha włączając w to ostatnie 2 wygrane? Ja ani trochę.

[strzelisty jupiter]

Uważam, że Raków jest w stanie wygrać w Szczecinie i wywalić się na twarz w Kielcach czy Mielcu.
Bardziej niezmiennie obawiam się Jagiellonii, której została tylko liga, a która gra najlepszą piłkę w Ekstraklasie. Niestety wliczając nas.
Bardzo nam skomplikowała ich wygrana w stolycy, bo cały czas mają nas w zasięgu meczu.
Raków będzie trzeci na koniec sezonu.

[joseph]

Jagiellonia gra najlepszą piłkę w lidze? No właśnie nie bardzo. To już nie to co w mistrzowskim sezonie. Oni raczej przypominają Raków z czasów fuksiarskich przepchnięć jedną bramką. W Warszawie byli tłem dla pudernicy, a i tak wygrali. W wielu meczach ratowały ich słupki, poprzeczki, strzały rozpaczy i pojedyncze kontry. Nasz mecz w Białymstoku też tak wyglądał. Oni w zasadzie dwa strzały i dwie bramki. Ale im też w końcu przestanie żreć.