(13-08-2025, 14:15)strzelisty jupiter napisał(a): Dlatego nie raz pisałem: nie bierzmy chorowitych perełek, którym kontuzje pokrzyżowały zrobienie poważnej kariery, a solidnych piłkarzy typu Pereira, który bryluje wydolnością, jakością i nie raz dowiódł, że jako jeden z nielicznych potrafi zagrać mecz w niedzielę, czwartek i znowu w niedzielę.
Wolę słabszego na papierze gościa, ale z odpowiednim zdrowiem i wydolnością.
Nie chcę wyjść na wszechwiedzącego, ale poza mną i jeszcze pojedynczymi głosami na forum Pereira w momencie przyjścia do nas był nazywany kompletnym szrotem, bo poszło mu fatalnie na Cyprze i Słowacji. Biorąc takich zawodników ryzykujesz więcej, lud jest też niezadowolony ("bo zawodnik ZA DARMO!"). Pereira jest dobrym przykładem wstecznej analizy sukcesu transferowego, który doskonale pasuje Ci pod tezę, ale tylko dlatego, że niespodziewanie okazał się kozakiem, czego na pewno nie zakładałeś w momencie jego przyjścia. Ilu takich było podobnych do niego, co nie wypalili? Te wszystkie Muhary, Thomale, Loncary? Na czym opierasz założenie, że zawodnik za 400k dojedzie bardziej niż taki za 1,5-2M, kiedy życie udowadnia nam, że właśnie tak nie jest i generalnie szansa na dobry transfer rośnie wraz z wydaną kasą? Co byś wreszcie powiedział, gdyby Lech zaczął sprowadzać wybieganych przeciętniaków zgodnie z Twoją tezą z dzisiaj, bo pasuje Ci ona pod wcześniejsze słowa? Założę się, że grzmiałbyś jako jeden z pierwszych na forum o szrocie i skąpstwie Rutka.
edit:
o, Twoje przykłady z góry - dwóch zawodników, którzy są antytezą tego, co napisałeś o Pereirze. Jeden wart 2M EUR, drugi w szczytowym momencie parenaście miesięcy temu 6M. Żaden z nich nieporównywalny z pozycją, w jakiej był Pereira w momencie przyjścia do Lecha. Każdy na zakręcie kariery na poziomie znacznie wyższym, niż Pereira gdy przychodził do Lecha. I obu podobnych bardziej do Walemarka, niż do Joela.