Maciej Łaszyński i Dawid Czerniejewicz po siódmym zwycięstwie z rzędu: Grunt to koncentracja i chłodna głowa

Drużyna Wiary Lecha zwyciężyła w 11. Kolejce V ligi z Pogonią Łobżenica, pokonując rywala 8:3. W pierwszym składzie Lechitów wystąpili między innymi doświadczony Maciej Łaszyński (182 występów w barwach DWL) oraz wracający po rocznej przerwie do gry Dawid Czerniejewicz.

Maciej Łaszyński – obrońca Wiary Lecha

Przede wszystkim cieszą kolejne trzy punkty na naszym koncie. Strzelić osiem bramek czołowej drużynie ligi ma swoją wymowę. Strata trzech goli mnie nie martwi, bo jestem przekonany, że jeśli wynik byłby stykowy, taka sytuacja nie miałaby miejsca. Po gwizdku oczywiście nie byłem zadowolony ze strat bramek, bo jak każdy z formacji obrony chciałby kończyć mecz z czystym kontem.

Problemy z zdrowiem zepsuły mi całą poprzednią rundę i początek obecnego sezonu. Na szczęście wydaje się, że ten problem już minął i teraz mogę się skupić na treningach w stu procentach. Nie mi oceniać moją dyspozycję, ale jeśli tylko dostaje swoją szansę, staram się ją jak najlepiej wykorzystać oraz pokazać, że jeszcze mogę coś wnieść do drużyny.

W sobotę czeka nas kolejny trudny mecz, ale to my jesteśmy rozpędzeni i jedziemy tam po zwycięstwo.

Dawid Czerniejewicz – pomocnik Wiary Lecha

Zwycięstwo, osiem bramek strzelonych drużynie, która kolejkę wcześniej w jednym meczu strzeliła ich aż dwanaście – to musi cieszyć. Wygraliśmy ten mecz zupełnie zasłużenie. Wydawało się, że bramki zdobywamy z dużą łatwością po ładnych akcjach. Zwycięstwo z taką drużyną w tym stylu to dla nas niewątpliwie ogromny zastrzyk pewności. Jeśli chodzi o stracone bramki, potwierdza się, że to my stwarzamy sytuacje bramkowe dla naszych przeciwników. Straciliśmy trzy bramki, z czego dwie to nasze niewymuszone błędy. Zdecydowanie jest to nasza największa zmora. Musimy nad tym cały czas pracować.

Wróciłem do gry po rocznej przerwie i nie da się ukryć, że bardzo za tym tęskniłem. Człowiek zupełnie inaczej funkcjonuje wiedząc, że w weekend czeka go mecz. Całą tę przerwę byłem przy zespole, wspierałem chłopaków z trybun i szczerze mówiąc nawet nie wiem, kiedy ten czas zleciał. Wszystko to dzięki wspaniałej atmosferze na każdym z meczów. Aktualnie z meczu na mecz czuje się coraz lepiej. Rok bez rytmu meczowego to długo. Na pewno będę robił wszystko, żeby moja gra wyglądała jak najlepiej, ale poza osobistymi ambicjami, priorytetem dla mnie jest awans Drużyny Wiary Lecha do IV ligi.

Nie chce być arogancki, ale rywal mało co mnie interesuje. Czasem w dzień meczu wręcz pytam kolegów z kim gramy. Wiemy o Rywalu tyle, co Trener nam opowie i to wystarczy. Uważam, że jeśli sami sobie nie narobimy bałaganu jakimś głupim błędem, złym podaniem, czy chwilowym brakiem koncentracji, to przeciwnik nie jest w stanie nam zagrozić. Grunt to koncentracja i chłodna głowa, umiejętności w drużynie mamy zdecydowanie ponad tę ligę. Jedziemy tam zdecydowanie po trzy punkty i oby zwycięska seria trwała jak najdłużej.

Other Articles