KSR On Tour – KRC Genk – KKS LECH Poznań
Relacja z wyprawy musiała “trochę” poczekać, ale w końcu jest!
Pomysł na wyjazd rowerowy na mecz w Belgii pojawił się około 2 minuty po wylosowaniu (potencjalnego) rywala. Pozostało już tylko ustalić parę szczegółów, jak chętni, trasa, logistyka, wyposażenie, naprawy i przygotowanie sprzętu, urlopy i… “pozwolenia” od rodziny 😉
Już pierwszy rzut oka pokazał, że nie jest to wycieczka “do machnięcia przed obiadem”. Ruszamy więc w niedzielę na 5 dni przed meczem, jak się potem okazuje, i tak “na ostatnią chwilę”. Właściwie codziennie kończymy etapy po 23:00. A bywa nawet później, kiedy umówiony “booking” się nie odzywa i na szybko ogarniamy inne spanie w jakimś niemieckim “Pacanowie”.
Nie obyło się także bez awarii. Jeszcze przed Berlinem w jednym z rowerów nawala support. Załączamy 13-kilomertowy hol za pomocą dętek (to historia na osobną opowieść). Na szczęście dajemy radę złapać serwis rowerowy jeszcze przed zamknięciem. Tam załatwiają sprawę właściwie “od ręki”. Lecimy dalej…
Większość trasy mija spokojnie. Niemcy oferują sporo dróg rowerowych. Jednak “wszędzie i gładko jak pupa niemowlaka” to przesadzone legendy. Ponad 20-kilometrowych zmagań z autami na Bundesstrasse 1 nikt nam nie odbierze 🙁
Holandia i Belgia to już inna liga podróży rowerowej. Tu rzeczywiście wciąż można jechać komfortowo. A belgijski odcinek z fotokomórkami uruchamiającymi zielone już z odległości ponad 50 m (tak, dla rowerzystów!), do dziś wspominamy z łezką w oku.
Po ponad 1000 km docieramy na stadion w (a właściwie obok) Genk. Gdyby nie ulewa na ostatnich 17 km, to dałoby radę wejść na sektor o czasie. A tak, to jest marznięcie w jakiejś belgijskiej mieścinie na przystanku z kawałkiem daszku. Ostatecznie docieramy w 40. minucie w sam raz, żeby usłyszeć, że Kolejorz wyrównał.
Wyprawa należała do naszych najdłuższych z kategorii “spod stadionu pod stadion”. Rowery (i rowerzyści) spisali się bez zarzutu. Jasno postawiony cel i kibolski charakter spowodowały, że nie było innego wyjścia, jak dotrzeć na mecz. Już nie możemy doczekać się kolejnych wyjazdów. Jednak Gibraltar sobie odpuścimy…:)

Other Articles