
Jakub Wilk i Michał Pecold po zwycięstwie z Wełną Skoki: Jesteśmy w gazie
Wiara Lecha zwyciężyła po raz piąty w rundzie wiosennej, pewnie pokonując Wełnę Skoki. Ważnymi ogniwami w zespole trenera Łukasza Kubiaka w tym meczu byli Jakub Wilk, który zdobył dwie bramki oraz Michał Pecold, który obronił rzut karny oraz kilkukrotnie skutecznie zatrzymywał strzały rywali na linii bramkowej.
Jakub Wilk – pomocnik Wiary Lecha
Na pewno cieszymy się nie tylko z kolejnego zwycięstwa, ale także z dobrej gry w defensywie i czystego konta. Jeśli chodzi o przebieg spotkania, drużyna przeciwna miała kilka okazji do strzelenia bramki, ale w bardzo dobrej formie była nasz linia obrony oraz nasz bramkarz Michał Pecold, który zagrał bardzo dobry mecz popisując się kilkoma interwencjami. Mieliśmy pełną kontrolę nad spotkaniem, a gdybyśmy wykorzystali większość sytuacji, wygralibyśmy jeszcze wyżej. Najważniejsze są jednak są 3 punkty.
Bardzo się cieszę, że strzelając bramki mogłem pomóc drużynie wygrać mecz. Jeśli chodzi o naszą ofensywę, jesteśmy bardzo mocni. Każdy w drużynie może strzelać bramki, co pokazują wcześniejsze mecze.
Trenujemy i gramy mecze domowe na sztucznej murawie, więc takie przejście na naturalną nawierzchnie jest specyficzne. W tygodniu będziemy jednak trenować na trawiastych boiskach, więc myślę ze zagramy dobry mecz z Koroną Stróżewo. Nie ma łatwych meczów i trzeba wyjść skoncentrowanym w stu procentach, a wtedy jestem spokojny o trzy punkty. Jesteśmy w gazie i wierzę w drużynę.
Michał Pecold – bramkarz Wiary Lecha
Z czystych kont możemy się bardzo cieszyć. W końcu z tego jesteśmy rozliczani wraz z defensywą. Od początku sezonu była to nasza bolączka i gdy chłopakom udawało się strzelić bramki, nasza koncentracja w obronie szwankowała, przez co sami sobie strzelaliśmy gole. Mecz wbrew końcowemu wynikowi mógł się potoczyć różnie. Równie dobrze mogliśmy zdobyć kilka bramek więcej, jak i rywal mógł wykorzystać swoje okazje. Mieliśmy mecz pod kontrolą, ale niekiedy za szybko chcieliśmy stworzyć kolejne okazje, przez co tworzyły się straty i niebezpieczne kontry.
Trener Marcin na rozgrzewce przed meczem uczulał mnie, bym nie podejmował pochopnych decyzji. Dawid Czerniejewicz przed pierwszym gwizdkiem również poklepał mnie po plecach, abym zachował chłodną głowę. Ostatnimi czasy głowa zawodziła, przez co narażałem drużynę na utratę bramek. Przy pierwszej sytuacji udało się podjąć dobrą, aczkolwiek ryzykowną decyzję, aby zdecydowanie wyjść i przeciąć piłkę na 25 metrze i wybić piłkę spod nóg napastnika. Myślę że to mi dodało dużo pewności siebie. Gdy sędzia podyktował rzut karny, Marcin Mazurek przyszedł do mnie na linię bramkową i zapewniał mnie że obronię tę jedenastkę. Tak też się stało z czego jestem naprawdę zadowolony.
Jedziemy na bardzo ciężki teren, jakim jest boisko w Stróżewie. Wiadomą rzeczą jest, że gospodarze będą chcieli wykorzystać atut swojego boiska. Dodatkowym aspektem będzie, że przyjeżdża wicelider z Poznania, przez co gospodarze na pewno będą podwójnie zmotywowani. Każdy mecz ma swoją specyfikę i nie ma mowy o lekceważeniu rywali. Przez to, że zespoły, z którymi się mierzymy, w większości stawiają na defensywę i czyhają na kontry, każdy mecz dla nas jest trudny.